18 marca 2025 roku o godz. 20:06, czyli dokładnie miesiąc po spadku meteorytu Drelów, nasze stacje zarejestrowały odległy bolid nad północno-zachodnim horyzontem. Wstępna analiza przeprowadzona przez Mateusza Żmiję wykazała, że meteoroid rozpadł się 38 km nad Ziemią, ale jego niewielkie fragmenty mogły dotrzeć do gruntu. Postanowiliśmy więc skontaktować się z miłośnikami meteorytów w Danii, by uzyskać dodatkowe nagrania oraz doprecyzować nasze obliczenia.
W ramach sieci bolidowej Skytinel, zjawisko został zarejestrowany przez dwie stacje – SN16 w Pile, której operatorem jest Sebastian Sielatycki oraz SN32 w Gdyni, należąca do Uniwersytetu Morskiego oraz Morskiego Klubu Łączności „Szkuner” SP2ZIE.
O zjawisku poinformowaliśmy Macieja Burskiego, naszego kolegę mieszkającego w Danii, który bardzo szybko podesłał nam link do nagrania opublikowanego na jednym z portali informacyjnych i zarejestrowanego przez Carstena Nielsena. Następnie Kasper Dahl Finderup oraz Carsten Olsen pomogli nam poinformować pozostałą część duńskiej społeczności meteorytowej.

W ten sposób poznaliśmy Jespera Grønne, autora strony meteorites.dk, który uzyskał oryginalny plik z nagraniem bolidu, dokładną lokalizację kamery oraz dodatkowe ujęcia nocne, dzięki którym precyzyjnie skalibrowaliśmy pole widzenia na podstawie widocznych gwiazd. Swoją pomoc zaoferował także Denis Vida z Global Meteor Network, jednak kamery tej sieci zarejestrowały bolid przez grubą warstwę chmur. Zapytaliśmy więc przedstawicieli sieci AllSky7 o możliwość uzyskania nagrań, ale nasze wiadomości pozostały bez odpowiedzi.
Ostatecznie, udało się nam wykorzystać pełen potencjał posiadanych przez nas danych i w kilka dni po przelocie poznaliśmy wszelkie szczegóły zjawiska, które miało miejsce kilkaset kilometrów od naszego kraju. Mimo znacznej odległości, wyniki cechuje wysoka spójność – wystarczająca, aby wskazać potencjalne miejsce spadku.

Meteoroid zaczął być widoczny od wysokości 86 km, gdy znajdował się nad okolicami Lillerød w północnej części wyspy Sjælland. Wszedł w atmosferę z prędkością 18 km/s, poruszając się pod kątem 50° do powierzchni Ziemi. Na wysokości 38 km doszło do silnej fragmentacji kosmicznej skały, która spowodowała, że dalszy lot kontynuowało kilka niezależnych fragmentów. Lot największego z nich obserwowaliśmy do wysokości 32 km, gdy zniknął w chmurach. Analiza hamowania tego fragmentu wykazała, że miał masę 30-40 g. Pozostałe fragmenty – jeśli dotarły do gruntu – są zaledwie kilkugramowe.
Biorąc pod uwagę, że zjawisko zakończyło się już nad powierzchnią wody, mieliśmy obawy, że ewentualne meteoryty leżą na dnie cieśniny Kattegat. Na szczęście, symulacje ciemnej fazy lotu przeprowadzone przez Mateusza Żmiję i potwierdzone przez Gábora Kővágó wykazały, że koledzy z Danii mieli mnóstwo szczęścia – w momencie spadku wiatr wiał w stronę wybrzeża i zniósł ewentualne meteoryty z powrotem nad ląd.

Przed wejściem w atmosferę meteoroid poruszał się po lekko wydłużonej orbicie eliptycznej (e = 0,63), przecinając sporą część pasa planetoid – od 0,86 au od Słońca (bliżej niż Ziemia), do niemal 3,87 au (bliżej Jowisza niż Marsa). Pochodził więc z pasa planetoid. Jego okres obiegu wynosił nieco ponad trzy i pół roku, a orbita była nachylona do płaszczyzny ekliptyki pod kątem 8°.


Z racji niewielkiej masy meteorytu, ewentualny sukces poszukiwań jest zapewne w rękach mieszkańców okolicznych miasteczek. Koledzy z Danii zamierzają zachęcać ich do poszukiwania „czarnych skał” w pobliżu domów, ogrodów, dróg, ścieżek a także na dachach i w rynnach.
Należy pamiętać, że w Danii meteoryty są uznawane za własność państwa. Ich znalazcy mogą jednak liczyć na wysokie nagrody, a co najmniej rekompensatę odpowiadającą rynkowej wartości znalezionych okazów. Jeśli jeden lub więcej okazów zostanie znalezionych, będą one prawdziwym skarbem narodowym i trafią do Muzeum Historii Naturalnej w Kopenhadze lub lokalnych muzeów.
Opracował: Mateusz Żmija